Autostrady w Polsce to temat jak największa rzeka świata. Wszyscy POlitycy twierdzą, ze autostrad w Polsce przybywa. Każde otwarcie kolejnych pięciuset metrów drogi, która u nas nazywa się autostradą fetowane jest jak pierwsze lądowanie człowieka na księżycu. W krajach w których buduje się rzeczywiście autostrady, to produkt którego nie remontuje się przez najbliższe minimum dziesięć, piętnaście lat. U nas rzecz wygląda inaczej. Stosuje się materiały niskiej jakości a i te są podmieniane na jeszcze niższej jakości i wszyscy mają się dobrze. Jest pseudo autostrada wszyscy w około dobrze z niej żyją a kierowcy jeżdżą po nich dwa trzy lata i zaczyna się koszmar remontów. W międzyczasie ten cud techniki awansuje do miana autostrady płatnej. No i jak tu napisać ,,z powodu dziadostwa nieczynne“. Więc dalej jeździmy po płatnych autostradach, tylko tym razem jednym pasem. Przykłady zaczynają się mnożyć jak grzyby po deszczu. Np cały płatny odcinek autostrady Kraków - Katowice, a wielu ekspertów bije na alarm w temacie odcinka Katowice - Wrocław, który może nie doczekać EURO2012. W mniemaniu użytkowników autostrad to powinien być przejazd prima sort, o najwyższym standardzie. A jest slalomem pomiędzy znakami ograniczającymi prędkość i pachołkami remontowymi. Więc jak to jest przybywa nam autostrad czy ubywa? Stan polskich autostrad ich jakość techniczna, oraz jakość świadczonych usług świadczy o tym, że liczba ich maleje. Przybywa nam tylko dróg na nowo otwieranych i na nowo remontowanych. Wydajemy ciężkie pieniądze i na budowę jak i niemalże od razu na remonty. No i interes się kręci POlitycy otwierają, a wykonawcy zacierają ręce i czekają na moment rozpoczęcia remontów, natomiast właściciel autostrady kasuje swoje. Najgorzej wychodzi na tym użytkownik ,,autostrad“ ponieważ płaci jednym i drugim. Jakże aktualne w tym momencie jest hasło wyborcze PO - ZROBIMY WIĘCEJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz